Mamy zwyczaj czasem powtarzać, że „w hospicjum też jest życie”. Jednak wiele sentencji, nawet ważnych, szybko ulatuje. Jednak 2 czerwca w Hospicjum im. św. Matki Teresy z Kalkuty i Zakładzie Opiekuńczo-Leczniczym Caritas Kieleckiej i na przyległym placu życie było naprawdę widać, z jego kolorami, zapachami, energią…
I choć Drugie Plenerowe Spotkanie Przyjaciół Hospicjum już za nami, to wszystko, co w tym spotkaniu Pacjentów, Wolontariuszy, Personelu i Sympatyków było dobre będzie w nas jeszcze długo rezonować. A jest co przeżywać i wspominać.
Bez dobrego jedzenia przy takich piknikach ani rusz, były więc pyszne dania z grilla, ciasta i ciasteczka w obfitości, niezastąpiony popcorn i wata cukrowa, która cieszyła dzieci, a dorosłym przypominała smaki dzieciństwa. Ten klimat podkreślił także niezwykły klaun, który przechadzał się między gośćmi rozdając uśmiechy i lizaki. Obok części gastronomicznej działały stoiska zapewniające „strawę dla ducha”. Uczestnicy festynu mogli na przykład otrzymać swój portret namalowany przez młodych artystów z kieleckiego „Plastyka”, albo niebanalny obraz malowany farbami w sprayu. Pożywkę dla fantazji dostarczało stoisko ze strojami teatralnymi, na którym można było je przymierzać do woli i robić wyjątkowe fotografie. Personel Hospicjum dbał o zdrowie gości, oferując podstawowe badania medyczne. Popularnością cieszyło się także stoisko, na którym wykonywano aromatyczne masaże dłoni. Dzieci, po pomalowaniu twarzy, tworzyły wielkie bańki mydlane i podziwiały żywe króliczki. Rękodzieło można było zakupić na kiermaszu, z którego dochód przeznaczono na potrzeby Placówki. W końcu muzyka: i ta mechaniczna, bardzo odpowiadająca klimatowi spotkania, i ta na żywo, wokalna i instrumentalna (w tym utwór na kalimbie). I jeszcze tablica dobrej refleksji, przy której można było na moment przystanąć, pomyśleć i napisać, jak dobrze wykorzystać czas, który jeszcze przed nami. A dla miłośników motoryzacji (okazało się, ze są wśród nich i pacjenci i kilkuletnie maluchy) były do dyspozycji stylowe motocykle, które nie tylko można było podziwiać i fotografować, ale także…pojeździć nimi po pobliskim parkingu. I tu także, jak przy wielu stoiskach, były kolejki…
W rozgardiaszu i radosnym świętowaniu nie zapomnieliśmy o tych, którzy nie uczestniczyli w festynie, choć byli tak blisko: o pacjentach leżących. Do nich wybrała się drużyna wolontariuszy wraz z klaunem, oferując pacjentom ciasteczka, masaż dłoni, przeboje na życzenie. I tam dopiero się działo! Tańce, śpiewy, śmiechy było słychać na zewnątrz!
I choć po dwóch godzinach spadł ulewny deszcz, który przerwał wiele naszych aktywności, to międzypokoleniowe spotkanie wszystkich, którym bliscy są pacjenci i bliska jest idea pomagania tym, którzy cierpią i odchodzą, przyniosło chwilę wytchnienia i niekłamanej zwyczajnej radości, i to wyjątkowe i budujące wrażenie, że ludzi dobrej woli naprawdę jest więcej.
Bardzo dziękujemy za pomoc w przeprowadzeniu festynu darczyńcom, wolontariuszom, personelowi Hospicjum i Z-OL, po prostu wszystkim naszym drogim Przyjaciołom.